Konto?
Zarejestruj się!
 


««  start « poprz. 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 nast.  » koniec »»
Stranger
 
Odp:AURORA PROJECT - relacja. - 2012/07/19 13:24
Elłódzie - ty to masz zaskok - na ADV już dawno powieszony temat Aurora.
http://www.advrider.com/forums/showthread.php?t=783538&highlight=aurora+project+murmansk

Możesz ewentualnie cokolwiek dopisać od siebie to temat wróci na początek strony bo teraz jakoś w głębokiej dupie się znalazł.
Niestety końca przekładu ni mom bo tłumoczący jakoś sie opierdala.
"Kobiety nie można zmienić. Można zmienić kobietę, ale to niczego nie zmienia..."
Administrator wyłączył możliwość wysyłania postów przez anonimowych użytkowników.

Pastor
 
Odp:AURORA PROJECT - relacja. - 2012/07/19 14:55
Zbychu żeby polepić to trza miec co. Chwilowo czterobrygadówką lecimy i zapierdol mam taki że nie ma opcji na lewe klepanie
Administrator wyłączył możliwość wysyłania postów przez anonimowych użytkowników.

Elwood
 
Odp:AURORA PROJECT - relacja. - 2012/07/19 18:16
Stranger zapisz:
Elłódzie - ty to masz zaskok - na ADV już dawno powieszony temat Aurora.
http://www.advrider.com/forums/showthread.php?t=783538&highlight=aurora+project+murmansk
...


uuu... ja tam ostatni raz zaglądałem 3 lata temu.
Nie wiedziałem, że światowo tyż leci
Ale światowo, to ja się nie wypowiadam, jeno od czasu do czasu wklejam foty na niemieckim OR-ze. I to tyż raz na dwa lata.
Administrator wyłączył możliwość wysyłania postów przez anonimowych użytkowników.

Elwood
 
Odp:AURORA PROJECT - relacja. - 2012/07/28 18:21
Zajrzałem se tu chroniąc się przed żarem lejącym się z nieba.
6h na zewnątrz jebie w czerep...

A tu chłodno...
Zajebista ta pojedzka.
Mirek do tego świetnie dobrał muzyczkę.

No raz na tydzień se zaglądam... Tak na zaś.
Administrator wyłączył możliwość wysyłania postów przez anonimowych użytkowników.

Pastor
 
Odp:AURORA PROJECT - relacja. - 2013/08/13 10:47
Kumpel mi to podesłał - przetłumaczony guglem kawałek gadki o filmiku z naszej wycieczki z jakiegoś bodaj szwedzkiego motoforum adwęczurowego:

Łączy on w sobie różne świństwa Sidecars, narty, Rosja, tlących się papierosów z Europy Wschodniej, zimne i sprawia, że ​​film drogi z nim. Z lokalnej muzyki.
To nie może być lepiej!


Nie wiem zazbytnio o co kaman ale pociesznie brzmi
Administrator wyłączył możliwość wysyłania postów przez anonimowych użytkowników.

Stranger
 
Odp:AURORA PROJECT - relacja. - 2013/08/13 10:58
no fakt - pociesznie.
Swoją droga to chętnie bym się dowiedział co swensony o tym piszą.
"Kobiety nie można zmienić. Można zmienić kobietę, ale to niczego nie zmienia..."
Administrator wyłączył możliwość wysyłania postów przez anonimowych użytkowników.

Pastor
 
Odp:AURORA PROJECT - relacja. - 2013/08/14 06:56
A co niby mogą pisać? Pewnie to samo co wszyscy - że nas pojebało
Administrator wyłączył możliwość wysyłania postów przez anonimowych użytkowników.

adam_r100gs
 
Odp:AURORA PROJECT - relacja. - 2013/08/14 07:12
Starsi czytelnicy wytykaja narty Szparaga palcami i mowia do dzieci "o, na takich nartach tata w wojsku jezdzil"
A w ogole to cos czuje ze Zbychu sam to powiesil Szwedom, zeby zrobic wrazenie na sponsorze, ze mowi sie o nas. Zle czy dobrze, byle ze sniegiem!
A co to za wyjazd jak nic się nie spierr&^%li...
Administrator wyłączył możliwość wysyłania postów przez anonimowych użytkowników.

Stranger
 
Odp:AURORA PROJECT - relacja. - 2013/08/14 07:46
Nic nie powiesił, nic nie powiesił.
A weźcie mi dajcie tą szwedzką stronę jak to możliwe - podeślę moim szwedom bo Adam fajnego pomysła poddał.
"Kobiety nie można zmienić. Można zmienić kobietę, ale to niczego nie zmienia..."
Administrator wyłączył możliwość wysyłania postów przez anonimowych użytkowników.

Pastor
 
Odp:AURORA PROJECT - relacja. - 2013/08/14 07:52
Spoko, poprosze funfla zeby źródło wskazał to Ci podesle na mejloze albo w Zakrystii powiesze.
Swoją drogą to go zapytam jak znalazł, bo sam ciekawym.
Administrator wyłączył możliwość wysyłania postów przez anonimowych użytkowników.

adam_r100gs
 
Odp:AURORA PROJECT - relacja. - 2013/08/14 09:46
Jak to jak, ma smaka na Ciebie to niucha, niucha - i wyniuchal. Na pewno to on przez podstawionego Wojtka kupil bude kosza i teraz sie w niej nakreca przy ruskiej muzyce. Pamietacie reklame Fiata Doblo i jamajskiej ekipy bobslejowej? Gosciu na pewno tez tak w tej budzie robi, wentylator i kruszenie lodu. I marzy o zajebisssstym wyjezdzie...:>
A co to za wyjazd jak nic się nie spierr&^%li...
Administrator wyłączył możliwość wysyłania postów przez anonimowych użytkowników.

Pastor
 
Odp:AURORA PROJECT - relacja. - 2013/08/14 11:48
Dawno temu, w epoce fotografii kliszowo-papierzanej, mój dobry kumpel pokazywał mi slajdy ze swojego wyjazdu. Wyjazd był bardzo fajny, ale zainteresowała mnie sama technika pokazu. Miał taki prosty rzutnik – wsadzało się slajd do ramki i wyświetlało obraz na ścianie. Banał. Wszyscy znamy taki sprzęt.
Była jednak pewna różnica w porównaniu do innych sposobów prezentacji fot. Tych na slajdach było jakby mniej. To znaczy że musiał wybrać tylko te szczególne zdjęcia. Może nie koniecznie te najbardziej udane fotograficznie, ale te które najwięcej dla niego znaczyły życiowo. Te które ilustrowały coś dla niego szczególnego. Takie kamienie milowe.
Niestety zdarzenia nie ujęte na fotach odsuwają się wtedy w ciemność. To właśnie jest najpoważniejsza wada ilustrowania wyjazdów za pomocą fotografii. To czego nie sfotografowałeś nie istnieje. Dlatego jakoś nieszczególnie lubię fotografię. Pamięć jest lepszym ilustratorem.
A gdyby tak zrobić slajdy z pamięci?

---------------------------------------------------------------------------------------------------- --------


Wszystko zaczyna się jakieś 150 mln km od Ziemi.
Nasz ukochany, gigantyczny reaktor termonuklearny ostrzeliwuje czarną, wieczna pustkę nieustającym strumieniem naładowanych cząstek – głównie protonów i elektronów. To tzw. wiatr słoneczny. Większość tych niewidzialnych pocisków leci gdzieś w nieskończoność kosmosu, ale malutka ich część po paru minutach dociera również w pobliże Ziemi. Naładowane cząstki pędzą z prędkością od 300 do 1000 km/s. W pobliżu naszej planety wyłapywane są na lasso ziemskiego pola magnetycznego. Zataczając coraz ciaśniejsze spirale gwałtownie przyspieszają, kierując się w pobliże biegunów magnetycznych. Kiedy docierają do krawędzi atmosfery bywają rozpędzone nawet do 60 tys. km/s.
Wtedy – mniej więcej 100 km nad ziemią, wpadają na pierwsze cząstki powietrza i zaczynają się od nich odbijać jak kule we flipperze. Energia tych zderzeń jest tak wielka, że pobudzone atomy gazu zaczynają świecić – na czerwono i zielono tlen, na ciemnoczerwono i purpurowo azot itp.
Gołym okiem dostrzeżemy z dołu zwykle zielonkawe, niebieskawe i białe barwy, ale przy intensywniejszych zorzach bywają też cieplejsze odcienie. Każda cząstka wiatru słonecznego zaliczy nawet kilkaset odbić od cząstek powietrza zanim zostanie całkowicie wyhamowana. Szlak tych zderzeń na chwile zapłonie na niebie jak neon. Suma tych neonów może złożyć się na coś… na coś co może się człowiekowi śnić do końca życia.
A czegoż się nie robi by mieć piękne sny?

---------------------------------------------------------------------------------------------------- --------

No właśnie. Czegoż się nie robi…
Kiedy rodziła się Ala stwierdziłem, że potrzebuję kosza bocznego do krowy. Jedyny sensowny dla mnie powód posiadania zaprzęgu to możliwość wożenia dzieci. Nie widziałem i dalej nie widzę innych zalet tego wynalazku, no może poza jedną – dobrą stabilnością na śliskim. A skoro już można sobie stabilnie pojeździć po śliskim, to żal z tej możliwości nie skorzystać. Zorza polarna gdzieś tam nad północnym niebem zamrugała wtedy zachęcająco..
Jakoś w 2008 kupiłem za stówę kosz od Dniepra. Przegnity złom bez koła. W gondoli rosła dorodna kępa pałki wodnej.
W styczniu 2011 koło i kilka innych klamotów już było, a cała przyczepa została złączona z moją wierną krową. W miejscu dorodnej kępy szuwarów zainstalował się równie dorodny kolega Sambor i pojechaliśmy na Elefanta. To był pierwszy oficjalny test zaprzęgu.

Jesienią 2011 zbudowaliśmy z Lupusem zamykaną kabinkę z benzynowym ogrzewaniem. Wtedy też przebudowałem zaprzęg Adama i dorobiłem Szparagowemu XT-kowi narty.

W tych dwóch ostatnich zdaniach leży tak ciężki ładunek roboty, że powinny być wyryte w granicie. Zwykły papier jest za słaby żeby przenieść takie obciążenie. Granit jest tu najbardziej adekwatny – kojarzy się z nagrobkiem.
Każdą wycieczkę zaczynam w garażu od przygotowań. Czasem trwają rok, czasem więcej. To czas w którym już się wycieczką żyje – ona już cieszy, już daje emocje i chęć do życia, mimo że jeszcze się nie zaczęła. To prawie równie piękny okres jak sama wycieczka.
Jednak ogrom roboty w przypadku TEJ wycieczki prawie zabił to piękno, a niewiele brakowało i pewnie zabiłby też mnie.
Jak zwykle pomogli Ludzie.
Przyjaciele.
Na co dzień wspierał mnie jak zwykle niezastąpiony maruda Waldek O Brudnych Pazurach, bez którego marnie bym poległ z robotą. Z odsieczą ruszył też Stary Wilk z Młodą Wilczycą – dokończyli Adamowy zaprzęg i przede wszystkim uspokoili mój zryty beret swoimi łagodnymi oczami, akurat kiedy zrycie wzmiankowanego beretu sięgało zenitu.
Dzięki też Szparagowi, który przybył odczyniać swoje heretyckie motocyklowe gusła przy przygotowaniu Adamowej padliny. Przygotowanie wyszło w miarę skutecznie, ale chóralne wykonanie Guns of Brixton o 3-ciej nad ranem obok regału z nalewkami w piwnicy, na pewno wyszło nam znacznie lepiej.
No i przede wszystkim dzięki mojej rodzinie. Oni wiedzą za co.

---------------------------------------------------------------------------------------------------- --------

Kiedy zeszliśmy na cardeck wrota rufowe promu były już otwarte. Większość pojazdów wyjechała. Zostaliśmy tylko my i paru maruderów którzy mieli podobne tempo ładowania klamotów. Na cardecku było cholernie gorąco, a my w pełnej zbroi musieliśmy czekać na pilota, który wyprowadzi nas na świat przez labirynty uliczek helsińskiego portu. Tymczasem ów świat, obramowany prostokątem promowych wrót witał nas słońcem i skrzącym się śniegiem. Nawet skacowanemu Szparagowi podobał się ten obrazek.

Każdy z nas miał już na sumieniu znacznie dalsze, dłuższe i często trudniejsze wycieczki. Średnia naszego wieku to 40+ przy czym ten plus jest dość okazały. Jeździmy też bynajmniej nie od wczoraj i bynajmniej nie tylko wokół komina. Ale ta wycieczka była jakaś szczególna, choć w sumie całkiem błacha jeśli chodzi o trasę czy odległość. Fakt – zimą jeszcze nie próbowaliśmy, bo Elefanty-sranty i inne zimowe łykendowe popierdóły się nie liczą.
Najbardziej szczególną okolicznością było tu zupełnie co innego: my sami. O ile znamy się już od dawna, to jeszcze nigdy razem nie podróżowaliśmy.. Z innymi ekipami, lub zupełnie sami – tak, ale w tym składzie jeszcze nie.
Popatrzyłem dyskretnie na te spocone, z lekka skacowane, niedogolone mordy z błyskiem przygody w ślepiach. Jeśli miałem wcześniej jakiekolwiek obawy jak zagra mechanizm złożony z tak różnych podzespołów, to w tej chwili je straciłem.

W końcu ruszyliśmy. Zaczęło się!
Przejechaliśmy przez wrota promu jak przez ramkę obrazka przedstawiającego z lekka kiczowaty zimowy landszaft. To było trochę jak przejście na drugą stronę lustra.
Z rzeczywistości do krainy marzeń. Mimo że ta kraina wyglądała zupełnie zwyczajnie – po prostu jak Helsinki zimą, to gdzieś tam na północy czekał na nas wymarzony kosmiczny teatr na niebie.


---------------------------------------------------------------------------------------------------- --------


Świat jakby żywcem wyjęty z bajek o Św. Mikołaju przewija się radośnie za plecy. Drogi oczywiście białe, ale twarde i równe. Szparag opanował bez zarzutu technikę jazdy łyżwolotem. Zaprzęgi również raźno prą naprzód. Pod koniec dnia, nasyceni po pachy widokiem ośnieżonych choinek, zaczynamy się pomału rozglądać za kawałkiem miejsca na obóz.
Grubaśna warstwa śniegu całkowicie uniemożliwia zjazd z drogi, więc szukamy jakiegoś miejsca gdzie można by chociaż bezpiecznie zaparkować sprzęt. Place pod namiot wykopiemy bez problemu. Jesteśmy na to przygotowani.
Koło skrzyżowania z jakąś boczną dróżką znajdujemy plac przeładunkowy używany do zwózki drewna. Świetne miejsce – wbijamy się tam z impetem, aż śnieg skwierczy na garach. Lupus łapie za łopatę i zaczyna robić plac, a Szparag łapie za wacka i idzie się odlać. Po chwili z krzaków dobiega jego głos – Panowie, tu jest nawet grill!! Okazało się że w dolince jest szopa – jedna ze sławetnych skandynawskich chat przetrwania. Wprawdzie trochę dziurawa, ale za to ma palenisko, opał i wszystko co możemy sobie wymarzyć w tej głuszy.
Niebo nam sprzyja. Za chwilę byczymy się kolektywnie przy ogniu, napawając się sielankową atmosferą.
Magia ognia i lodu zaczyna działać. Magia gorących parówek i zimnego piwa wkrótce też.
To była piękna noc. Pierwsza z całej serii pięknych nocy.

---------------------------------------------------------------------------------------------------- --------



Rano rozrusznik w mojej krowie zakręcił po raz ostatni. Przez chwilę myślałem, że to jakieś zwarcie po wczorajszym ataku na zaspę, ale sprawa okazała się bardziej skomplikowana. Trudno. Powalczę z tym po rosyjskiej stronie Karelii. Odpalamy bydlę wspólnymi siłami na zapych/zaciąg/zapierdol i jedziemy.
Ciągniemy dalej po fińskiej stronie na północ. Pomni doświadczeń z wjeżdżaniem do Rosji chcemy stawić się na granicy z samego ranka. Następny ranek wypada następnego dnia, więc czeka nas kolejny nocleg w Finlandii.
Gruntownie olewam opisywanie rzeczy trywialnych. Szkoda mi liter na opisy kolejnych noclegów, obiadów czy granic itp. Problem w tym, że w przypadku tej wycieczki po prostu NIE BYŁO rzeczy takich całkiem trywialnych. Następny nocleg… hm.. rzecz niby trywialna jak każdy nocleg, ale jak znaleźć coś o czym się wie tylko tyle, że występuje w tym kraju?
Szukaliśmy następnej chaty przetrwania. Coś jak szukanie reniferów – wiadomo że występują w Finlandii, ale jak same pod oczy nie wlezą to się ich nie znajdzie.
Tak więc jechaliśmy i wypatrywaliśmy… aż wypatrzyliśmy. Proste, prawda?
Kolejna noc przy ogniu w małej chatce zagubionej w zawalonej śniegiem tajdze. Za darmo.
O ileż ubożsi są ci, którzy mają pieniądze na hotele..



---------------------------------------------------------------------------------------------------- --------

cdnap
Administrator wyłączył możliwość wysyłania postów przez anonimowych użytkowników.

««  start « poprz. 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 nast.  » koniec »»